Wiadomości z Żor

Żorzanin zdobywcą Korony Maratonów Świata

  • Dodano: 2022-04-29 12:45

World Marathons Majors czyli „Korona Maratonów Świata” to niezwykłe wyzwanie, polegające na pokonaniu sześciu największych i zarazem najbardziej prestiżowych biegów maratońskich na świecie, rozgrywanych w: Berlinie, Nowym Jorku, Tokio, Chicago, Londynie i Bostonie. Do tej pory na całym świecie uporało się z nim około 7 tysięcy osób, w tym około 70 naszych rodaków. Do tego elitarnego grona w kwietniu dołączył żorzanin Grzegorz Pysz!

18 kwietnia na szyi Grzegorza Pysza zawisły aż dwa niezwykłe medale. Pierwszy z nich otrzymał za ukończenie 126. edycji Maratonu Bostońskiego – najstarszego corocznie organizowanego biegu na dystansie 42 km i 195 m na świecie, uważanego też za najbardziej prestiżowy maraton świata. Żorzanin na mecie zameldował się z bardzo dobrym czasem 3:37:05. Zdecydowanie dłużej pracował natomiast na drugi z medali – przyznawany za wstąpienie do tzw. „6 Stars Club”, czyli ukończenie Korony Maratonów Świata.

- Droga do tego miejsca zajęła mi 6 lat i było nieco skomplikowana. Można śmiało stwierdzić, że największym wyzwaniem jest to, żeby się dostać na każdy z tych maratonów. W przypadku niektórych jest to losowanie i tutaj trzeba liczyć na szczęście - w moim przypadku były to Berlin, Nowy Jork oraz Tokio. W innych trzeba uzyskać odpowiednie minimum czasowe w swojej kategorii wiekowej, tak było w Chicago i Bostonie – relacjonuje Grzegorz Pysz. - Szczególnie trudno jest uzyskać kwalifikację na Boston, gdzie limity są mocno wyśrubowane ze względu na to, jak wielu jest chętnych do udziału w tym najbardziej prestiżowym i najstarszym regularnie rozgrywanym maratonie na świecie – dodaje żorzanin.

Grzegorz Pysz swoją przygodę z bieganiem rozpoczął 9 lat temu, a po krótkim czasie dołączył do Grupy Biegowej HRmax Żory.

- Wtedy wpadłem! Dzięki grupie zapalonych biegaczy, ja też zacząłem biegać coraz więcej i razem uczestniczyć w wyjazdach oraz biegach na terenie całego kraju. Tutaj chciałbym podziękować wszystkim członkom HRmax  za zarażeniem mnie pasją biegania, a także za wsparcie i kibicowanie – mówi maratończyk z Żor.

Droga do World Marathons Majors rozpoczęła się dla Grzegorza Pysza w Berlinie – najbliżej Polski, gdzie startowało wielu naszych rodaków, a na starcie stanęło łącznie ponad 30 tysięcy zawodników. Następny był Nowy Jork - największy ze wszystkich maratonów.

- Prawie 60 tysięcy startujących, niezbyt łatwa trasa ze względu na mosty, przebiegająca przez 5 dzielnic Nowego Jorku z metą w Central Parku, super organizacja i najlepsi kibice na świecie – po prostu magia. Cały bieg pokonałem z uśmiechem na twarzy. Niesamowitą sprawą jest tak zwany „Medal Monday”. Dzień po biegu każdy, kto go ukończy chodzi po mieście z medalem na szyi, otrzymując od przypadkowo spotykanych osób całą masę gratulacji. Chciałbym to jeszcze kiedyś powtórzyć – wspomina Grzegorz Pysz.

Następnie było Tokio, z szybką trasą biegnącą przez centrum miasta i niesamowitymi kibicami, żywiołowo reagującymi na widok polskiej koszulki. Czwarty maraton w ramach Korony to Chicago, gdzie około 40 tys. biegaczy, w tym wielu Polaków przemierzło centrum i obrzeża miasta. Kolejnym wyzwaniem był maraton w Londynie, z dość wąską i tłoczną trasą, biegnącą m.in. przez Tower Bridge z metą pod Pałacem Buckingham.

Wisienka na torcie i ukoronowaniem całego wyzwania był natomiast maraton w Bostonie.

- Od samego początku czuć niesamowitą atmosferę tego wydarzenia, począwszy od życzeń powodzenia składanych przez załogę samolotu, złożoną w większości z maratończyków. Cały Boston żyje biegiem, jest to najważniejsze wydarzenie w całym roku. Główna ulica gdzie znajduje się meta i biuro zawodów jest tylko dla maratończyków i kibiców – opowiada Grzegorz Pysz. – Trasa jest moim zdaniem zdecydowanie najtrudniejsza ze wszystkich, z wieloma podbiegami i zbiegami. Prowadzi z Hopkinton z metą w centrum Bostonu przez małe miasteczka i dzielnice Bostonu, gdzie mieszkańcy żywiołowa kibicują startującym przy okazji organizując sobie pikniki, koncerty i zabawy – dodaje.

Dla osób, które w Bostonie kończyły Koronę Maratonów Świata organizator przygotował specjalną plakietkę na koszulkę, co powodowało, że wiele osób już w trakcie biegu składało im gratulacje.

- Sama meta robiła niesamowite wrażenie ze względu na doping kibiców, których było naprawdę wielu. Każdy uczestnik otrzymywał medal za ukończenie Maratonu Bostońskiego, a osoby które kończyły World Marathons Majors także kolejny specjalny medal, składający się z sześciu mniejszych. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jaką wielką wagę biegacze przywiązują do tego medalu, aż do czasu, kiedy zobaczyłem jak reagują na niego pozostali uczestnicy maratonu – podsumowuje żorzanin.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Zory.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również