Zadzwonił na numer alarmowy i poprosił o przyjazd Policji. Twierdził, że dwa dni wcześniej wypił wino i nadal jest pijany. Dyspozytora WCPR-u przekonywał, że wino to przysłowiowa "podróba", która jego zdaniem jest zwykłym denaturatem.
Kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych grozi 60-letniemu mieszkańcowi Żor, który odmówił wczoraj przyjęcia mandatu za bezpodstawną interwencję. Mężczyzna po godz. 7.00 zadzwonił na numer alarmowy i twierdził, że we wtorek wypił wino, po którym nadal jest pijany. Zarzucał, że zawiera ono zbyt dużo alkoholu, bądź jest zwyczajnie denaturatem.
60-latek obwiniał sklep o sprzedaż zbyt mocnego wina, nie potrafił jednak wskazać o jaki dokładnie wyrób alkoholowy chodzi. Skarżył się na złe samopoczucie, ale też nie życzył sobie udzielenia pomocy medycznej. Zarówno w rozmowie z dyspozytorem WCPR-u, jak i z policjantami utrzymywał cały czas, że w winie było za dużo alkoholu co skłoniło go do wezwania munudurowych.
Stróże prawa przypominają, że osoby, które w sposób nieprzemyślany wzywają Policję popełniają wykroczenie z art. 66 Kodeksu Wykroczeń.
Art. 66 § 1 KW: „Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1.500 złotych”.