Program Żorskiej Samorządności jest prosty: To mieszkańcy Żor będą decydować, co jest dla nich najważniejsze. Potrzebna jest też kadencyjność na stanowisku Prezydenta Miasta - mówi w rozmowie z portalem zory.com.pl Wojciech Kałuża. Więcej szczegółów poniżej.
Panie Prezydencie, w poprzednich wyborach zdobył Pan trzeci wynik, jak będzie tym razem, w której turze Pan wygra?
O swojej wygranej w pierwszej turze na tą chwilę mogę powiedzieć tak: „Pycha kroczy przed upadkiem”. Na pewno jednak oceniam swoje szanse dużo wyżej niż przed czteroma laty. Dojrzałem, mam też trochę inne spojrzenie na sposób prowadzenia kampanii wyborczej. To powinno odbić się na wyniku całej Żorskiej Samorządności. Zwycięstwo w pierwszej turze może być dość trudne do osiągnięcia, zwłaszcza, że o stanowisko Prezydenta Miasta ubiega się w tych wyborach duża liczba kandydatów, niemniej jednak w drugiej turze jestem gotowy zmierzyć się z każdym z moich konkurentów.
Jak Pan podsumuje swoją pracę na stanowisku Zastępcy Prezydenta Żor?
W naszym mieście jest trochę jak w samolocie pasażerskim, w którym siedzą pasażerowie, czyli mieszkańcy. Jest też kapitan, którym tym statkiem dowodzi oraz drugi pilot. Tym kapitanem jest prezydent, który wydaje wszystkie dyspozycje, a drugi pilot trochę mu pomaga i przejmuje stery w wyjątkowych sytuacjach. Mamy też wieżę kontroli lotów, która czuwa nad bezpiecznym przelotem – w naszym przypadku to Rada Miasta Żory. Funkcję Zastępcy Prezydenta Miasta Żory, czyli drugiego pilota, pełnię już od sześciu lat. W tym czasie nauczyłem się wielu rzeczy. Starałem się też być zawsze blisko mieszkańców i rozwiązywać ich problemy. Z racji obowiązków sprawy społeczne i sprawy osób niepełnosprawnych są mi bliskie. Decyzję o kandydowaniu na prezydenta Żor podjąłem ponieważ uważam, że po 16 latach czas już na zmianę na tym stanowisku, na nowe spojrzenie na to miasto. Po latach człowiek popada w pewne schematy, uchodzi z niego energia, a funkcja włodarza miasta tego jednak wymaga. Deklaruję więc, że sam będę Prezydentem co najwyżej 8 lat, a później oddam stery następnym.
Jakimi postulatami Żorska Samorządność chce się wyróżnić na tle innych komitetów?
Choć może się to wydać proste, to jednak jest dość rewolucyjne wobec obecnie realizowanej polityki. Po pierwsze chcemy rozwijać nasze miasto przy aktywnym udziale mieszkańców. Będziemy realizować te zadania i inwestycje, których życzą sobie mieszkańcy, wszystkie inwestycje będą konsultowane w wybieranymi przez mieszkańców Radami Dzielnic. Chcemy reaktywacji samorządności, nie tylko w wymiarze konstytucyjnym, ale także w formie spotkań z mieszkańcami, stowarzyszeniami, a nawet szkolnymi samorządami. Warto przywrócić samorządność rozpoczynając od tego najniższego poziomu. Chcemy, by wszyscy mieszkańcy mieli wpływ na nasze miasto.
Czy już dziś mieszkańcy mogą zgłaszać Żorskiej Samorządności swoje pomysły i uwagi?
Oczywiście, zależy nam na tym, aby program Żorskiej Samorządności był współtworzony przez mieszkańców. Na naszej stronie internetowej www.zorskasamorzadnosc.pl znajdują się szczegóły naszego programu i planowanych inwestycji. Uruchomiliśmy także profil na facebooku "Włączamy zmiany" (www.facebook.com/ZorskaSamorzadnosc), gdzie umożliwiamy mieszkańcom wypowiadanie się na temat problemów i spraw związanych z miastem. Obecnie toczy się tam kilka ciekawych wątków, m.in. na temat ścieżek rowerowych, nieużytków, murali. Raz jeszcze podkreślam kładziemy nacisk na potrzeby mieszkańców Żor.
Kim są kandydaci Żorskiej Samorządności?
To wspaniała drużyna. To są ludzie z różnych środowisk: nauczyciele, lekarze i pielęgniarki z naszego szpitala, górnicy, przedsiębiorcy, ludzie związani z kulturą, a także działacze społeczni wyróżniający się w swoich środowiskach. Generalnie ludzie którzy ciężką codzienną pracą udowadniają że są dobrymi kandydatami. To oni rozpoczną w końcu prawdziwą debatę w Radzie Miasta na temat potrzeb i problemów mieszkańców. Jestem przekonany że z takimi kandydatami wygramy te wybory.
Na jakie kwestie będzie Pan szczególnie zwracał uwagę jako prezydent?
Będę prezydentem, który nie wymyśla fajerwerków, nie tworzy inwestycji, które mają skupić uwagę mediów jak Muzeum Ognia - zależy mi na poprawie jakości życia mieszkańców. Środki unijne uczyniły z każdego wójta i burmistrza wielkich budowniczych. Należy jednak pamiętać, że nie jest sztuką coś wybudować. Każda inwestycja przede wszystkim musi służyć mieszkańcom. Prawda jest taka, że z pewnych inwestycji zrealizowanych w ostatnich latach, często bardzo drogich, niektórzy żorzanie nie skorzystają wcale, inni pójdą raz, a tylko garstka będzie je odwiedzać regularnie. Dziś trzeba to odwrócić i zacząć myśleć o poprawie miejsc, z których korzystają wszyscy mieszkańcy. O miejskich przedszkolach i szkołach, o naszym szpitalu. Chcę poprawić jakość życia naszych mieszkańców, ale to Oni sami wskażą najpilniejsze inwestycje w mieście.
Ważną sprawą jest to aby miasto się nie starzało. Zależy nam na rozwoju mieszkalnictwa komunalnego, zwłaszcza dla osób które nie mają szans na kredyt w banku. Miasto może tworzyć mechanizmy z partnerami, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, które pozwolą na budowę nowych mieszkań. Musimy pilnować kwestii związanych z demografią, rozwój miasta jest ściśle związany ze zwiększaniem się ilości jego mieszkańców.
A co z bezpłatną komunikacją miejską?
Jeśli chodzi o bezpłatną komunikację miejską, której zręby tworzyli również członkowie Żorskiej Samorządności, to ten krok poprawił jakość życia mieszkańców. Jednak jest w tym temacie jeszcze wiele do zrobienia: konieczne są dodatkowe połączenia, większe autobusy oraz infrastruktura przystanków (wiaty, ławeczki). I to poprawimy.
Czym są dla Pana Żory?
Żory to moje miejsce na ziemi. Tutaj mieszkali moi dziadkowie, mieszkają moi rodzice. Związałem się z tym miastem na całe życie, tutaj się ożeniłem i tutaj mieszkam. Część studiów realizowałem poza regionem, ale to tylko mocniej mnie utwierdziło, że Żory to moje miejsce.
